"Chodzi mi o to, aby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa" /J.Słowacki/
sobota, 30 marca 2024
Romans ze śmiercią
poniedziałek, 11 marca 2024
Piękna i doskonała
Tam, gdzie szerokie ramiona
Zbiegają się łukiem do mostka
Tam kończy się mój ból,
Mój strach, przerażenie i troska.
Tam, gdzie pulsują skronie
Pod ust delikatną powłoką
Tam jest moje zacisze
Osłonięte warownią wysoką.
Tam, gdzie plecy szerokie
Wprawiają w ruch wszystkie mięśnie,
Tam chcą spoczywać me piersi
W pięknym, bezpiecznym półśnie.
Tam, gdzie na dłoni szorstkość
Odbija się echem wysiłku,
Chce leżeć dłoń moja brzydka
Jak w cichym, bezpiecznym przytułku.
Tam, gdzie się niebo odbija
Błękitem, szarością i blaskiem,
Tam łamie się kra
Mojej niewiary z trzaskiem.
Tam, gdzie mnie zapach otula
piżmowym, mdłym aromatem,
Tam moja kobiecość się staje
Erotycznym wręcz poematem.
Czuć pocałunek na ustach
Dotyk, co pieści ciało,
To czuć, że się jest przez minutę
Piękną i doskonałą.
niedziela, 10 marca 2024
Tęsknię....
Nic nie boli tak, jak brak Ciebie.
Niczego nie słychać bardziej jak ciszy tam, gdzie serce chciałoby usłyszeć Twój głos.
Dziś tęsknię bardziej niż w inne dni. Moje łzy palą bardziej, mój smutek nie znalazł dziś granic.
Ciekawa jestem co robisz? Czy w ciche niedzielne popołudnie siedzisz pogrążona w myślach, pogwizdując cicho i kreśląc wzory łyżeczką na blacie? Zanurzona we wspomnienia o latach młodości, czasach radości i uśmiechu. Czy w tym pięknym domu siedzicie wszyscy razem śmiejąc się z opowiadanych historii? Czy słuchasz właśnie czyjejś opowieści, potakując głową ze zrozumieniem?
Wiesz, ja tego dziś też potrzebuję. Wspólnej kawy przy kuchennym stole, w ciszy, ze wzorami malowanymi łyżeczką na ceracie. Widoku Twoich powykrzywianych palcy, wydatnych żył na dłoni, dźwięku Twojego astmatycznego oddechu. Spokoju, jaki ten widok wlewał w moje serce. Rozmowy z Tobą, pełnej akceptacji i bez oceniania, chociaż pewnie nie zrozumiesz moich śmiesznych problemów. Wiesz, nie uciekam przed frontem i głodem, nie muszę się bać o bliskich i nie doświadczam traumy odrzucenia przez macochę, ale wiesz, Ty jedna wiesz, że moje problemy są dla mnie równie ogromnym ciężarem. Nigdy mnie nie oceniałaś, nigdy mnie nie wyśmiałaś, na pewno i dziś byłoby tak samo. Potrzebuję Twojej miłości. Jedynej bezwarunkowej. Akceptującej. Otulającej współczuciem.
Chce być z Tobą w tamtym domu. Pośród zielonych łąk, pod niebieskim niebem. Wśród zapachu świeżego chleba i drewnianego byfyja. Chcę Ci pomagać przy pracy, śpiewać wspólnie piosenki, słuchać tych samych historii. Uśmiechać się szczerze i całować Cię w czoło. Nie chcę być tu, gdzie jestem. W tym smutnym i dziwnym świecie. Jak karykatura samej siebie. Jak kiepsko odgrywana rola. Jak kwiatek przy kożuchu. Jak wół przy karecie.