wtorek, 23 czerwca 2020

Kochany Tato!

Tato!

Minął kolejny rok bez Ciebie. Bez Twoich odwiedzin, zapewne rzadkich, ale jednak. Bez Twoich ironicznych uwag, bardzo częstych. Bez wzniesionego z Tobą toastu. Bez zaśpiewanej wspólnie piosenki. Keyboard się kurzy w kącie za szafą, tęskni do Twoich muzykalnych palców. Zrobiłam kilka rzeczy nie zapytawszy Cię o zdanie i zupełnie bez Twojej pomocy. Nie popatrzyłam w roześmiany oczy, kiedy popełniłam kolejny wygłup. I brakuje mi Ciebie gładzącego wąsy, siedzącego cicho na ławce na placu. Brakuje mi pod palcami Twojej gęstej czupryny, którą głaskałam żegnając się z Tobą. Brakuje mi w ten dzień żelaznego uścisku, kiedy Ci składałam błahe życzenia. Choć były szczere, choć z głębi serca, to nigdy żadne z nich się nie spełniło... 
Brakuje mi wspólnego oglądania kabaretów, z Twoim krótkim śmiechem i wesołością w oczach. Wspólnego oglądania filmów późno w nocy, na których czasem przymykałeś oczy. I Euro i Mundialu, chociaż tak na co dzień żadne z nas się piłką nie interesowało. Odgadywania Twoich myśli zaledwie po westchnięciach, czasem wspólnej pracy, czasem kłócenia. 
Twoje wnuki wciąż rosną i poznają Cię na zdjęciach. Wiedzą, że byłeś. Podają Cię w liście gości na dzień dziadka w przedszkolu. Najmłodsza deklaruje, że Cię bardzo lubi i ja tym razem wierzę jej na słowo.
Świadoma swego szaleństwa, piszę rozdrapując rany. Wciąż jeszcze bym mogła pobiec rozkopać mogiłę, gdyby  mnie w ryzach nie trzymała normalność. Złościłam się na Ciebie milion razy w życiu. Czasem nienawidziłam tak mocno, jak kochałam. Zbyt wielu spraw nie rozumiałam, o zbyt wielu nie chciałeś po prostu rozmawiać. Ale czekam. Wspominam, patrząc w Twoje oczy na kolorowych zdjęciach. To wszystko kiedyś minie, siądziemy na ławce, opowiem Ci o wszystkim co było bez Ciebie.