piątek, 30 marca 2018

w ogrodach wspomnień

W mojej głowie zazwyczaj wiele się dzieje i często próbuję sobie zwizualizować jak może wyglądać jej wnętrze, skoro tyle się tam dzieje, a jednocześnie wiele osób mówi, że mam dobrze "poukładane". Więc wyobrażam sobie rzędy szafeczek ze skatalogowanymi pojęciami jakie kiedykolwiek ktokolwiek jakkolwiek "włożył" mi do głowy, wszelkie informacje, fakty, wierzenia, strachy, przekonania i wartości włożone w schludne katalogi i poukładane alfabetycznie. Na razie ich nie gubię, ale kto wie, co będzie kiedyś... To jednak tylko niewielki wycinek. Resztę zajmują ogrody. Największy z nich, ten, po którym najbardziej lubię się przechadzać to ogród dobrych wspomnień. Jest ogromny i ciągle się powiększa. Uwielbiam się zatracać w jego pięknie, w jego dorodnych, cudnych kwiatach, krzewach rosnących tutaj chyba od zawsze, odnajdywać maleńkie pączki dawno niewidzianych gatunków. Przechadzam się tędy często, mam swoje ulubione ścieżki, czasem jednak zbaczam na te mniej odwiedzane i na nowo zachwycam się ich pięknem. Codziennie sadzę tutaj nowe roślinki i odwiedzam je często, aby się przyjęły na stałe. Ciągle świeci tu słońce a czasami z bezchmurnego nieba spada deszcz słodkich łez szczęścia i rozczulenia. Na skraju tego pięknego ogrodu znajduje się dużo mniejszy, otoczony wysokim murem, zamknięty na siedem spustów ogród cierniowy. Tutaj zaglądam rzadko i zazwyczaj tylko przez dziurkę od klucza. Niebo tutaj spowijają ciężkie chmury wzajemnych urazów, żali, smutków i złości a ziemię ciągle karmi słony deszcz smutnych łez. Nie przeszkadza to rosnącym tutaj ciernistym krzewom, zakorzenionym na tysiąc lat chyba. Sieją się same i mimo, że nie dbam o nie w ogóle, trzymają się zaskakująco mocno. Jeden mały spacer po tych ścieżkach szarpie serce i duszę na kawałki. Dlatego staram się tutaj nie zaglądać, ale zostawiam ten ogród w jego kącie, z całą brzydotą i szarością, bo tylko na jego tle mój ogród dobrych wspomnień wygląda tak cudownie i w tym kontraście ujawnia się cała jego doskonałość. Daleko na krańcu moich dobrych wspomnień rosną coraz nowe i dziwne gatunki zmieniając się powoli w rabatki ze wspomnieniami snów. Mam też i takie, są cudaczne i dziwne, niezwykle kolorowe i machają do mnie pluszowymi łapkami. Zaglądam tam czasem, szukając powodu do uśmiechu i zawsze go tam odnajduję. W końcu nie ma nic bardziej pokręconego niż ludzkie sny a te które zostały na stałe w moim ogrodzie są dopiero cudaczne!!  Niewątpliwie jest tutaj pięknie i uwielbiam to miejsce.
Mam też kino, gdzieś na granicy ogrodu dobrych wspomnień a pudełkiem marzeń. Tutaj wyświetla się filmy jedyne i niepowtarzalne, powstałe  w  mojej głowie z przeczytanych książek. Prawdziwi i wymyśleni aktorzy odgrywają rolę tak jak podpowiada im moja wyobraźnia a scenografia warta jest miliony! Oscar murowany! Ciągle dodaję nowe do kolekcji a ponieważ nie panuje tutaj porządek, stare filmy mieszają się ze sobą tak, że trudno potem rozróżnić, co z czego się wzięło. 
Mam nadzieję, cichą i gorącą, że nikt nigdy mi tych pięknych miejsc nie zabierze, bo to one stwarzają mnie na co dzień taką jaką jestem i nie wyobrażam sobie, abym mogła tutaj nie przychodzić....