poniedziałek, 30 lipca 2018

Nie masz na świecie żadnej pewnej rzeczy

Kiedy w sobotę rano przeczytałam w internecie wiadomość o śmierci Kory w pierwszym momencie pomyślałam sobie, że to być może kolejna nieprawdziwa informacja rozpowszechniona w internecie, dopiero potwierdzenie z kilku źródeł dało mi pewność. Przecież nie tak dawno temu przeczytałam, że zmarł Tadeusz Sznuk, podczas gdy on sam we własnej osobie prowadzi nadal, z wrodzoną elegancją, jeden z nielicznych teleturniejów w którym liczy się jeszcze wiedza. Nic więc dziwnego, że do wszelkich informacji publikowanych w sieci podchodzę z rezerwą i przede wszystkim na wstępie poddaję w wątpliwość wszystko co w nich podano. Skąd ten sceptycyzm? Zdaje się żyjemy w czasach, kiedy w wątpliwość poddaje się wszystko i wszystkich. Nie tylko w sieci, gdzie najłatwiej o anonimowość i nikt już nie bierze odpowiedzialności za słowa. Bardzo łatwo rozpowszechnić każdą informację, a czytelnicy zdaje się przestali być już krytyczni wobec ogromu śmieci jakie krążą po internecie. Jedni przyjmują wszystko za "autentyczną prawdę" inni poddają w wątpliwość dosłownie wszystko. Wobec zakłamania, zniekształcenia prawd i umiejętności manipulowania rzeczywistością trudno się dziwić tym ostatnim. 
W naszym życiu też coraz trudniej o solidny fundament. W imię nauki, odkryć, wolności słowa i w ogóle wszystkiego burzy się raz za razem wszystko co do tej pory człowiek uważał za pewne i prawdziwe. Jedna prawda już nikomu nie wystarcza, w opozycji do religii staje nauka, naprzeciw moralności - relatywizm i konformizm, obala się prawdy i autorytety w imię nowych odkryć naukowych. Nowoczesne technologie pozwalają pisać historię świata na nowo, tak, że każdy z nas powinien w zasadzie powtórzyć szkołę. Człowieka rozpisuje się do najmniejszej cząstki atomu udowadniając, że poza tym co widzialne nie istnieje nic więcej. Odmawia się prawa istnienia jakimkolwiek bogom w imię braku dowodów zadowalających uczonych. Kluczem wszystkich zasad jest słowo "interpretacja", które pozwala każdemu w imię własnej wygody i poczucia sprawiedliwości dziejowej oznaczać co jest dobre a co złe. Uniwersalizm powoli odchodzi w zapomnienie, w kulcie egocentrycznych indywidualności trudno dopasować coś do ogółu, poza tym przecież każdy chce być wolny. Tworzy się jakieś prawa i zasady, jednak praworządność ludzkości jako takiej nijak się ma do ich zapisów. Wprawdzie zabijać nie wolno, chyba że masz dobrego adwokata, orzeczenie lekarskie, poparcie bogatych i wpływowych, dobre alibi lub po prostu udało Ci się uciec do kraju bez ekstradycji. Wyjątków jest więcej niż zasad. Bo to nie jest tak, że jeżeli masz żonę/męża to nie możesz mieć innego partnera. Po prostu lepiej, żeby ten pierwszy się o tym drugim się nie dowiedział, można przecież kłamać do woli, ostatecznie można się rozwieść, to takie modne, ewentualną niepowołaną ciążę można przecież usunąć, bo to Twoja sprawa i Twoje ciało, a Ty przede wszystkim masz być wolny i szczęśliwy, bo żyje się raz... Od nadmiaru wolności ludzkość głupieje, a im jest głupsza tym łatwiej nią manipulować, tym łatwiej rozpowszechniać konsumpcjonizm i wygodne, choć nie zawsze godne, życie. 
Wiatr wolności, relatywizmu, sceptycyzmu przetacza się nad światem łamiąc słabe drzewa - ludzi bez kręgosłupa moralnego, bez wartości, bez korzeni. Na polu walki zostają tylko silne dęby - mają mocne korzenie, proste pnie i rozłożystą koronę skierowaną ku słońcu. 

tytuł posta: Jan Kochanowski, "O żywocie ludzkim"

środa, 11 lipca 2018

między ciszą a ciszą

W popularnych mediach społecznościowych często znajduję obrazek/zdjęcie z dość poważną i smutną sentencją mówiącą o tym, że człowiek w grupie ludzi czuje się samotny. Osamotniony. Nie ma wątpliwości, że stan taki jest trudny, przygnębiający i depresyjny. Z drugiej strony współcześni ludzie jak ognia boją się ciszy, boją się pobyć samemu ze swymi myślami, ze sobą, boją się chwil samotności, chociaż tylko pozornej.
Dobrze czasem pobyć samemu.. I w ciszy. W umyśle otwierają się wszystkie szufladki, myśli, wspomnienia, słowa, uczucia mieszają się ze sobą płynąc wolno przez naszą świadomość, układając się w niezwykły kalejdoskop skojarzeń, faktów i marzeń, odbiegając czasem bardzo daleko od rzeczywistości. Brak skupienia na jakimś konkretnym temacie owocuje najróżniejszymi, wręcz zaskakującymi skojarzeniami, tak że na końcu tej drogi trudno dojść początku. Można bezkarnie wyobrażać sobie i przeżywać najbardziej fantastyczne, frywolne i nieprawdopodobne scenariusze swojego życia. Można się z kimś pokłócić wyrażając wszystko, co nam leży na sercu bez konieczności ranienia tej osoby. odbyć wiele rozmów na które w rzeczywistości brakło nam okazji lub odwagi. Puścić wewnętrzne radio wspominając ulubione melodie i piosenki.
Cisza działa zbawiennie na zmysły. Można patrzeć nie widząc i jednocześnie dostrzec rzeczy skryte dotąd dla naszej percepcji. Szczegół, detal, ułamek sekundy wrażenia, którego można doświadczyć tylko w pełnym zanurzeniu w cisze, w swoje jestestwo, w świat i otoczenie. Wyłącza się na chwilę tryby żony/męża/pracownika i będąc wyzwolonym od tego wszystkiego zaczyna się odbierać rzeczy i wrażenia dotąd spychane na dalszy plan. Po pewnym czasie przebywania w ciszy zaczyna ona wybrzmiewać kawalkadą cudnych dźwięków, jakie do tej pory nie docierały do naszych uszu. Szumy, skrobania, ćwierkania, tykania, odległe głosy ulic, ludzi, ich rozmowy, odgłosy samolotów, pojazdów, przyrody i działalności człowieka, wszystko przeplata się ze sobą tworząc ciszę.  Czas przez chwilę nie ma znaczenia, czy minęło 5 minut czy godzina... Błoga cisza odbiera ochotę na rozmowę z kimkolwiek i na jakikolwiek temat, dobrze nam z przywilejem nie otwierania ust. Nie ma takiej potrzeby, zresztą, całą energię pochłaniają uganiające się za sobą myśli i na rozmowy już jej nie starcza. Oczyszczenie zmysłów z codziennego bombardowania ich wielością środków przekazu pozwala im zregenerować siły, odnaleźć punkt zero. Skalibrować się. Pięknie śpiewał o tym Grzegorz Turnau "cisze wplatam we włosy i na palce nawlekam..." Na co dzień spychana na dalszy plan, kiedy zwrócić na nią należną uwagę staje się prawie zmaterializowanym bytem, namacalna, ciężka, siedzi obok nas w fotelu. Współczesnego człowieka cisza przeraża, a przecież jest piękna i potrzebna, dla psychicznej równowagi, dla oczyszczenia, tylko w ciszy można dotrzeć w głąb siebie, zobaczyć siebie takim, jakim się jest naprawdę. 
"Między ciszą a ciszą sprawy się kołyszą 
Czasem trwają w bezruchu, klepią się po brzuchu 
Ale czasem i one Lecą jak szalone Wystrzelają w przestworza I spadają do morza "/M. Zabłocki/