piątek, 10 kwietnia 2020

Już tam nie ma Cię

Mam czyste nogi, bo mi je obmyłeś,
I brzuch mam syty po wspólnej wieczerzy,
I wyspana jestem po wspólnym czuwaniu,
Bo miłość moja do Ciebie wciąż niedoskonała.
Sprzedałam Ciebie za parę srebrników,
Wyrzekłam się Ciebie i wstyd mnie ogarnął,
W Twej drodze na górę nieść Ci nie pomogłam
I nie stałam odważnie kilka godzin przy krzyżu.
Słowa moje ranią jak miecz obosieczny
I zmęczona sobą szukam sensu życia.
Bez wiary że cokolwiek tu znaczę,
Bez nadziei że cokolwiek będę
Ukochałam w sobie tylko smutek szary.
A Ty mi całe życie wisisz przed oczami,
Rozpostarte ręce, pochylona głowa.
Rodzisz się człowiekiem, umierasz człowiekiem,
A przecież cały należysz do Boga.
Spoglądam w Twoją stronę, niepewna reakcji,
Tak wiele chcę powiedzieć, a Ty już wszystko wiesz.
I mimo wszystkich lęków, mimo wielu łez,
Przybiegam znów do grobu, lecz.... już tam nie ma Cię.