wtorek, 13 marca 2018

bądź wola moja

Jak trwoga to do Boga - mówi stare porzekadło. A jak wiadomo, porzekadła mówią prawdę. Nawet Ci, którzy na co dzień nie zawsze mają czas lub chęć na rozmowę ze Stwórcą, w chwili trudnej, bolesnej, beznadziejnej przypominają sobie, że warto skorzystać i z tej metody, skoro wszystko inne jakoś zawodzi. No a jeśli nawet nie pomoże, to przecież nie zaszkodzi. Zatem, czy to w domowym zaciszu, czy w murach kościoła, przypominamy Panu Bogu o swoim istnieniu zasypując Go lawiną gorących życzeń. I aby nie pozostawić tej prośby takiej gołej, mało religijnej i świętej okraszamy ją na szybko "Ojczem naszym", myśląc już zazwyczaj o tym, co jutro na obiad, czy zdąży się rozmrozić to mięso na gulasz i czy te granatowe spodnie będą mi pasowały do tej nowej bluzki kupionej przez internet...Amen! O! I już zadowoleni, że oto zrobiliśmy już wszystko, co można, aby ten węzeł gordyjski na drodze naszego życia rozwiązać. A skoro tylko wybrzmi Amen wypatrujemy z nieba boskiej interwencji w naszej sprawie. Rzadko, lub wcale, zauważamy, iż w tekście modlitwy wybrzmiewają słowa które zdają się przeczyć naszemu euforystycznemu nastawieniu do jej mocy. "...bądź wola Twoja, jako w niebie tak i na ziemi..." Twoja nie moja. Warto się czasem zastanowić, czy wiemy o co prosimy wymawiając te słowa. Zgadzamy się na poddanie woli Boga a przecież nie zawsze musi ona zgadzać się z tym, co my byśmy chcieli. Jeżeli nasza modlitwa nie zostaje wysłuchana, zawsze mamy żal i pretensje, rzadko cichą pokorę człowieka, który prosił, ale liczył się, że Stwórca ma inne plany. 
Z pokorą nam nie do twarzy. Hardzi jesteśmy i raczej relatywni jeśli idzie o podejście do religii, do prawa, do obowiązków. Wybieramy opcję, która nam pasuje, która zaspokaja nasze pragnienia i oczekiwania. Nie przestrzegamy przepisów, jeśli nie są po naszej myśli i nie mam tu na uwadze zbirów okradających niewinnych ludzi, tylko każdego z nas pędzącego przez miasto ponad dozwoloną prędkość. Prosty przykład, jest to przecież łamanie prawa, ale usprawiedliwiamy się zawsze na tysiąc sposobów. A nie o to idzie, kto ma lepszą wymówkę, tylko o to, aby przepisów przestrzegać i już. I nie usprawiedliwia nas nieznajomość prawa, czy przepisów, wszak powszechnie wiadomo, że Polacy znają się na medycynie jak najlepszy profesor, na prawie jak prezes sądu najwyższego i na sporcie jak Włodzimierz Szaranowicz. Jeżeli sąsiad zapali ognisko na działce, albo wykrzyknie coś po 22, odśnieża zapalony samochód lub też wyprowadza psa bez kagańca, z lubością wytykamy mu niewłaściwe postępowanie a czasem nawet nasyłamy mundurowych.  W żadnym razie nie przeszkadza to nam biegać z pupilem bez kagańca (mój nie gryzie), odśnieżać zapalonego samochodu (trzy razy szybciej niż sąsiad), krzyczeć po 22 (ale i tak ciszej i rzadziej niż sąsiad) oraz palić ogniska jak stos na którym można by spalić trzy czarownice! Cudze błędy rażą bardziej, a własne czyny zawsze mniej.  
Pisząca te słowa - człowiek z krwi i kości - popełnia te same "grzechy" i czasem tylko kiedy wychodzi z siebie i staje obok patrzy krytycznym okiem i pyta:
- czyja bądź wola dla Ciebie...?