Nauczona kiedyś ślepego posłuszeństwa idę za głosem innych.
Zwolniona z obowiązku posiadania własnego zdania nie oceniam i nie sądzę nic i na żaden temat.
Ubrana w oczekiwania grzeczności najlepiej mi w przybieranych rolach i zakładanych maskach.
Pławiona w luksusie cudzych decyzji swoje podejmuję dla poklasku lub na przekór.
Przyzwyczajona nie widzieć, nie słyszeć i nie pamiętać uczyniłam z tego swoją drugą naturę.
Zraniona kłamstwem atakuję jedynym znanym mi orężem.
Oswojona obietnicami bez pokrycia słucham nieufnie kolejnych zapewnień.
Zaczarowana książkowym światem magii i romansów przeżywam życie w wyobraźni, z trudem wracając do rzeczywistości.
Znienawidzona przez wszystkie lustra tęsknię do własnego obrazu w filtrze zachwytu.
Pokonana w bitwie wybieram ucieczkę.
Uwiedziona pieszczotą wiatru na policzkach duszę się w klimatyzacji.
Zakochana w zieleni drzew i błękicie nieba nienawidzę pokojowej bieli i byle jakich beżów.
Najbardziej kapryśna kochanka słońca tęsknię czasem do krótkiego romansu.
Rozdarta między ludzi a zwierzęta coraz bliżej mi do dzikości natury w czystym wydaniu.
Zaróżowiona styczniowym mrozem szukam świeżości w zimowych spacerach.
Pokonana przez życie uciekam w marzenia.