wtorek, 11 września 2018

Kali jeść Kali spać

Podzieliłam się ostatnio ze znajomą pewną informacją, której źródłem był wszechobecny internet. "-może jest fejkowa*", "-jaka??" "- nieprawdziwa, zmyślona". No to rozumiem, fejku niekoniecznie, podobnie jak ostrzeżeń przed spojlerem na stronach filmowych, gdzie mi kojarzy się wyłącznie z częścią samochodową. Idę do sklepu a tam czeka na mnie smofi, do złudzenia przypominające koktajl, ale odpowiednio przez tę dziwną nazwę droższe. Pizza i kebab jakoś się już przyjęły ale zaczyna być modna szoarma przez każdego sprzedawcę inaczej wymawiana, tak, że do końca czasem nie wiadomo czy to o to chodzi. Restauracyjnie aperitif jest nam już znany, niemniej warto wiedzieć czym jest amis busz i że tym się człowiek nie naje do syta. Przekąska brzmiałoby przecież trywialnie, kiedy się podaje mus homarowy z kozim serem i konfiturą z pomidorów. W świecie mediów społecznościowych zawrót głowy, począwszy od lajkowania przez subowanie, do czilałtu i różnych skrótów myślowych  których źródło jest w angielskim języku a nie polskim. 
Język jest żywy, nie tylko anatomicznie, dlatego przez lata rozwija się, przeinacza, ulega modom i wpływom. Wiele w naszym ojczystym języku naleciałości i zapożyczeń z różnych europejskich języków, które to w części się spolonizowały a w części pozostały oryginalne. Mamy przecież nasz ukochany schabowy, mamy też zapożyczony z francuskiego kotlet, ale są one bardzo polskie i rodzime. Także niemiecki burmistrz i angielski mecz wcielono do naszego języka polonizując ich pisownię i wymowę. Z drugiej strony mamy eleganckie foyer w teatrze, ale mamy je od tak dawna, że już się przyjęło. Francuskie zwroty pozostały nam z czasów dawnych, gdy elita europejska posługiwała się tym językiem. Dzisiejsza elita posługuje się jednak angielskim i dzisiejszy język  jest tak zwariowany na punkcie języka angielskiego, że dla zrozumienia jakiegoś tekstu warto się wyposażyć w słownik wyrazów obcych.  Trudno nawet poszukać sobie pracy, oferty dotyczą najróżniejszych menadżerów, sales menadżer, pablik rilejszon menadżer i jeszcze trzy tuziny innych menadżerów, tylko robić nie ma komu. A zwykła księgowa, choć łeb tęgi, gdy nie zna angielskiego to oferty dla siebie nie znajdzie. Język nasz piękny ojczysty naszpikowany jest wyrazami obcymi jak sernik rodzynkami. Co gorsza dla wielu te wyrazy obce są zupełnie obce. Profesor Miodek ma coraz więcej zmarszczek a profesor Bralczyk coraz mniej i tak już siwych włosów od tej angielskiej mody wypierającej nasze piękne słowa. Ancymonek, rzęsiście i prażynki wygrały w plebiscycie Biblioteki Śląskiej na najpiękniejsze polskie słowa. Czyż warto je zastępować obco brzmiącymi wyrazami? Obcokrajowcom w naszym języku podobają się słowa szczęście, dżdżysty, miś, dźwięk. Nasz język jest piękny i bogaty a my nie tylko zaśmiecamy go obcymi słowami ale również uparcie zubożamy jego różnorodność poprzez jego kolokwializację. Używamy słowa "fajny" jak wytrychu zapominając o bogactwie językowym. Można przecież powiedzieć: genialny, kapitalny, klawy, morowy, najlepszy, obłędny, odjazdowy,  pierwszorzędny, rewelacyjny, świetny, w dechę, wspaniały, ładny, piękny, przyjemny, wysmakowany, bajeczny, wybitny, wyborowy  wyśmienity, znakomity, cudowny, fenomenalny, imponujący, oszałamiający, nadzwyczajny, genialny, kapitalny.
Czytajmy klasyków, bawmy się językiem!


*zachowałam pisownię wg wymowy a nie oryginalnej pisowni