wtorek, 15 października 2019

Pani Jesień


Wstała rozespana, z opuchniętymi od kilkudniowego płaczu oczami, z potarganymi kasztanowymi włosami i rozejrzała się dookoła. Słońce wisi wysoko na czystym niebie, ktoś wyzbierał wszystkie grzyby z lasów, ptaki wesoło ćwierkają na ciągle zielonej leszczynie. Gdzieniegdzie pojedyncze drzewo w posępnym brązie informuje wszystkich, że jesień już nadeszła. Ona sama przez jakiś czas otulona ciężkimi chmurami płakała rzewnie nad odchodzącym latem. Opamiętana po jakimś miesiącu, przez natarczywe promienie ciepłego październikowego słońca, zdecydowała się wreszcie na swoje jesienne porządki. Rozgoniła ciężkie stalowe posłanie z chmur i zawołała na swego przyjaciela - wiatr. Ten, upojony szczęściem, nie może zdecydować w którą stronę chce mu się wiać, hula zatem na wszystkie strony z mocą, wymiatając zewsząd opadłe liście. Jesień zaczyna malować świat w najpiękniejsze kolory. Klon, który na pewno powinien być rodzaju żeńskiego, ten modny fircyk jak co roku nie może się zdecydować na jeden kolor. Pyszni się więc kolorowymi strojami, przeplatając resztki zieleni ze słoneczną żółcią, stonowanym brązem i ognistą czerwienią. Obok niego stoi akacja której liście wyżółciły się trochę nie tracąc jednak zieleń barwy. W świetle dnia wygląda, jakby ją obsiadło stadko kanarków, pięknych żółto-zielonych przyjaciół. Dęby, poważne i zacne, oblekły się w brązowe garnitury, sypiąc żołędziami wokoło. Jedne natomiast o ostrych i dużych liściach przybrały szkarłatną barwę burgundu. Wypolerowane mięciutką jak puch poranną mgiełką, błyszczą w słońcu jak drogocenne kamienie. Kilka drzew stoi jeszcze całkiem zielonych, jakby to całe zamieszanie w ogóle ich nie dotyczyło. Jednak ich zieleń jest jakaś smutna, ciemna, ponura i jakby nie na miejscu. Po lasach leżą kobierce złota, szmaragdów, rubinów i piasku pustyni. W popołudniowym słońcu tak to właśnie wygląda, jak szlachetne kamienie rzucone na ziemię, żeby zachwycać tych, którzy zechcą patrzeć. Na szczytach nagich drzew pyszni się jemioła, dla której jesień jest tylko szansą na lepsze widoki bez zasłaniających wszystko liści. Spogląda dumna na domy wokoło, w których już pewnie niedługo zawiśnie, ozdobiona zlotkiem jako bożonarodzeniowa ozdoba.
Słońce zbyt szybko ucieka za horyzont, ziemia oddycha miarowo głaszcząc wszystko wilgotnym oddechem. Jesień rozpuszcza welony mgieł, zawiesza na niebie diamenty gwiazd i wpatruje się urzeczona w lśniącą tarczę księżyca.
Dobranoc wszystkim, dobranoc!