niedziela, 15 kwietnia 2018

wiosna, wiosna wkoło

Siedzę sobie na ogrodzie. To już ten czas, kiedy bez dziwnych spojrzeń sąsiadów (jak np. w grudniu) można usiąść na krześle i odpocząć łapiąc ciepłe promienie słońca.  Za płotem łąka, nie koszona od dłuższego czasu dlatego po zimie pokrywają ją długie źdźbła wyschniętej trawy. Podleciał kos, usiadł, pospacerował i z uwagą wybrał piękną gałązkę w sam raz na lokum dla wybranki serca i przyszłego potomstwa. Po krótkiej chwili jednak rozmyślił się i rozpoczął poszukiwania na nowo. Dołączył do niego drugi kos i przeczesywali łąkę w dwóch. A ponieważ łąka jest obszerna i trawy w bród po kilku chwilach uczynili niesamowitą awanturę kłócąc się zaciekle o jakiś, szczególny widać, kawałek badyla na który oboje mieli ochotę. Na drzewie opodal toczy się  zacięta dyskusja kilku wróbli, próbujących rozdzielić  między siebie najbardziej atrakcyjne miejsca na gniazda. Jeden dość agresywny przeskakuje co rusz na inną gałąź, pusząc się i wrzeszcząc niemożliwie na całą resztę. Moja suczka próbuje uciszyć towarzystwo mając serdecznie dość ptasiego jazgotu, stojąc pod drzewem i szczekając groźnie. Jednak... ona tu na ziemi, one tam w górze.... Nic sobie z niej nie robiąc wykłócały się jeszcze głośniej. Na sąsiedniej leszczynie cisza. Ona sama stoi taka jakaś trochę zawstydzona, ledwo ubrana w pierwsze zielone listeczki, wygląda jakby zerwana z głębokiego snu założyła na siebie koronkowy peniuar, który niby zakrywa ale w sumie nagość prześwituje na każdym centymetrze. Orzech włoski śpi jeszcze, niewzruszony pierwszymi szaleństwami panny trzpiotki wiosny. Za stary jest, żeby dać się nabrać na jej gierki. Poczeka, postoi a jak będzie czas to i on się zazieleni pięknie. Po sadach i ogrodach widać już białe suknie panien wiśni gotowych do zaślubin. Ich druchny, odziane w różowe i czerwone sukienki zaczynają się również pojawiać gdzieniegdzie. Świekry magnolie dostojne i piękne łypią tylko ostrym okiem na te panny młode. Soczystą zielenią cieszą oczy wierzby, którym nie trzeba długo tłumaczyć, że to już kwiecień i chociaż zima może jeszcze postraszyć, to przecież wiosna, wiosna, wszędzie wiosna. Szaleje panna wiosna, rozdaje złote promienie słońca, wydłuża dzień, wymiata zimowe smutki, budzi do życia wszystko, całuje nas ciepłem i rozgrzewa serca. Tulipany jeszcze trochę się zastanawiają, czy to już na pewno objęła ona rządy, czy tylko wpadła na chwilę zrobić ogromne zamieszanie  a zaraz przez niedomknięte drzwi wpadnie jeszcze zima i dmuchnie zimnem, przymrozkiem i zmrozi delikatne kwiaty. Mniej wydelikacone żonkile kwitną już dawno wglądając jak małe słoneczka rzucone na ziemię, aby ją rozweselić. Zanim jeszcze świat się zazieleni pieczętując na dobre czas panowania wiosny, żółci się forsycja jak złoty posążek w salonie. Do tego śpiewają, ćwierkają, piszczą i skrzeczą rozliczne ptaszki dopełniając obrazu wiosny w ogrodzie. Pięknie!