poniedziałek, 29 stycznia 2018

Rozmyślania o myśleniu


Myśleć albo nie myśleć, oto jest pytanie! Taką parafrazą możnaby streścić dzisiejsze rozważania na temat myślenia - czynności stanowiącej istotę, poniekąd, człowieczeństwa. Czy  warto przeżyć życie bez myślenia w ogóle? Bo że można, to zdaje się być pewne, patrząc na niektórych. Okazy totalnych imbecyli żyją sobie bezstresowo, ale też i bez głębszego sensu istnienia. Większość jednak myśli przynajmniej w stopniu logicznym a niektórzy również w stopniu abstrakcyjnym i to do tego stopnia, że trudno ich w ogóle zrozumieć. Myślimy gdy przechodzimy przez ulicę ale również myślimy siedząc w fotelu, zadumani nad sensem życia w ogóle i nad własnym jestestwem. Myślenie służy do życia, ale skłonna jestem stwierdzić, że jest dla niego również niebezpieczne. Nadmierne, analityczne, nad sprawami na które nie ma się wpływu potrafi odebrać chęć do życia. Czasem stwierdzam, że im mniej ktoś się zastanawia nad sobą, światem, problemami egzystencjalnymi tym jest szczęśliwszy... Czy dla własnego poczucia szczęścia można być na tyle samolubnym, żeby zaniechać  rozważań na wszystkie smutne tematy...? A może właśnie z nadmiernego, niepohamowanego rozmyślania, podszytego lękami i strachami, biorą się pomysły rozwiązujące problemy na świecie? Ostotnie, można zwariować od nadmiaru myślenia, od braku można zidiocieć i w zasadzie sprawdza się najstarsza zasada - we wszystkim należy zachować umiar. W myśleniu także.
Warto nad tym pomyśleć!